wtorek, 20 maja 2014

Kapsel - parę przemyśleń po dłuższym użytkowaniu.


 Mam parę nowych przemyśleń na temat mojego nowego stalaka, ochrzczonego perełką. Kiedyś wyjaśnię skąd ta ksywka, tymczasem zacznę od wyglądu. 
 Podoba mi się bardzo, czysta, prosta forma, bez zbędnych gięć i nadmuchiwania rur. Całość ma klasyczne łączenia i przejścia, bez udziwnień. Tylne widełki są tak cienkie, że czasem człowiek się zastanawia jak to się trzyma wszystko tak na sztywno. Widać da się, górny trójkąt jest również z cienkich rurek, co w erze wszechobecnego grubaśnego designu alu ram nie każdemu podejdzie. W końcu producenci rowerów robią skuteczne pranie mózgu i stylistycznie królują kosmiczne konstrukcje, tak grube, że zdaje się, zaraz odlecą, gdyby nie ich kanciaste mało aerodynamiczne kształty ;) Perełka przy nich wygląda więc jak mój pierwszy górski rower, stalowy Romet! Tyle, że ma dużo ładniejsze malowanie od niego. Naprawdę ktoś się postarał, dobrał fajne retro (co to niby znaczy?) barwy. Przejścia są ładnie podkreślone opaskami innego, wiśniowego koloru. Tak więc z zieleni ciemnej, wojennej przechodzi za pomocą wiśni Rometowej (taki kolor miał właśnie mój pierwszy bajk, tyle że brzydszy odcień) w kolor waniliowy? jakoś tak :) Nie lubię stereotypów, ale warto by jakąś kobietę zapytać w tym temacie. Na całość projektu dorzucono wzór mający imitować przepływ prądu, w końcu nazwa Unplugged zobowiązuje. Kolor prądu fioletowy, ciągnie się zgrabnym zygzakiem na górnej rurze i kończy na sterówce z przodu tworząc napis Kross.


Podsumowując, wygląd bardzo mi leży i wielki plus dla producenta za oryginalność i cofnięcie się do stylistyki, która królowała raczej ze 30 lat temu. O dziwo i tak to malowanie wyprzedza nasze polskie czasy, bo mało komu jeszcze przypada do gustu z tego co widzę, aczkolwiek parę osób doceniło, chwaląc :)
 Przejdę teraz do osprzętu, bo tu też jest ciekawie. Niby jest to single, czyli jeden bieg, maksymalnie prosto, by nic się nie psuło, by jechało płynnie zapchane błotem, zalane wodą i co tam jeszcze sobie wymarzymy. Z drugiej strony mamy koła na łożyskach maszynowych, których raczej sami nie wymienimy w razie czego, a jeśli już to trzeba mieć trochę więcej wiedzy, niż przy kulkowych. Korba Truvative Stylo, jaka jest dołożona, to nowszy system hollowtech, a więc niby prosta a jednak zaawansowana bardziej technologicznie konstrukcja, wymagająca zakupienia dodatkowego narzędzia, by wykręcać miski z zewnętrznymi łożyskami. Sam serwis łożysk dosyć prosty się wydaje, odkręcamy jedną śrubę, wszystko gładko schodzi i możemy czyścić i smarować. Wielkim plusem jest sztywność tej konstrukcji, co przekłada się na efektywność pedałowania. To naprawdę czuć, depniesz pedał i rower jedzie, mocniej, szybciej, nawet na pedałach nylonowych jakie mam zamontowane.
Hamulce hydrauliczne Avida, ja bym dał mechaniczne tej samej firmy, cenowo podobnie, obsługa łatwiejsza, hamowanie podobne. Klamki na dwa palce, można fajnie ustawić regulując ich odsunięcie od gripów, aczkolwiek wydaje mi się, że lepiej hamują przy użyciu trzech palców. Ale może mam słabe ręce ;)
Widelec aluminiowy, wygląda jak amor, ale lekki, ok. 900g. Dla mnie psuje wygląd klasyka, powinien być standardowy kształt widełek i najlepiej jakby były stalowe. Niby rzecz gustu, ale przecież do zabytkowego auta nie wsadzamy felg o kosmicznym wyglądzie, pasujących bardziej do obecnych roczników niż oldtimerów. Choć istnieje też i taki trend. Ale tu w przypadku Krossa minus za to, dosyć poważny jeśli chodzi o stylistykę. Właściwości jezdne wbrew panującym opiniom dotyczącym sztywności aluminium, przy odpowiednim ciśnieniu w oponkach, nie są takie najgorsze. Jak pisałem wcześniej, sama rama jest tak sztywna, że wydaje się, że to alu :)
Opony szerokie 2,25 w mieście sprawują się fajnie przy odpowiednim ciśnieniu, w lesie w połączeniu z dobrą kierownicą i rogami, dają mi możliwość przejechania większości piachów i nierówności. Oczywiście rozmiar 29 robi swoje. Wagowo są dosyć lekkie, to wersja zwijana Schwalbe Smart Sam. Mi waga pokazała ok. 540g.
Koła za lekkie nie są podobno, ale szprychy cieniowane, o czym przekonałem się próbując założyć magnes od licznika, który ni jak nie chciał siedzieć bez dorobienia podkładki odpowiedniej. Zwyczajnie zsuwał się. Obręcze, nie wypowiem się poza zwróceniem uwagi, że kapslowane. Piasty formula na łożyskach maszynowych. Przednia kręci się bajka, tylna słabo, wciąż nie umiem jej skontrować tak, by kręciła się lekko po ściśnięciu zaciskiem, myślę, że to wada fabryczna jakaś, bo z przodem nie mam problemu takiego.
Kierownica super, nie jest jakaś mega szeroka, ale zupełnie wystarcza przy odrobinie obycia, by sprawnie panować nad pojazdem ;) Bardzo fajne są małe rogi gumowe stanowiące integralną część gripów, które naprawdę ułatwiają podjazdy i jazdę w trudniejszym terenie, jak piach czy błoto. Nie spodziewałem się, że aż tak. Mostek ładny, długi, zaciskany jedną śrubą, lekki. Cały zestaw od Truvative.
Siodło Fizik, początkowo wydaje się deskowate, ale odpowiednio ustawione potrafi dać poczucie komfortu, mówię to ja, który zwykle śmiga na fulu i siodełku żelowym :) Sztyca ładna, regulowana dwoma śrubami.
Podsumowując, malowanie, kształt ramy bardzo mi pasują. Hample mniej, wideł najmniej. Koła ujdą, opony fajne, bardziej na teren niż miasto. Kiera, mostek i korba duży plus. Siodło i sztyca plus.

A teraz by nawiązać do pierwszej części tytułu, przeglądając omawiane wcześniej forum, pomyślałem, że fajnie byłoby trochę smaczku dodać i upiększyć kokpit takim gadżetem jak poniżej na zdjęciu. Tania sprawa w sumie 4zł za piwko, czas tworzenia rękodzieła 5 minut. Polega na odpowiednim doginaniu krawędzi kapsla i włożeniu go w miejsce, górnego dekielka. Rozwiewając pytania i obawy o bezpieczeństwo. Z tego co wiem od lat, górny kapselek służy jedynie do likwidowania luzów, podczas jazdy, nie ma żadnego wpływu na bezpieczeństwo. Za trzymanie w kupie sterów i widelca odpowiada śruba poniżej, poprzeczna, zwykle w mostkach są dwie, u mnie jedna, ale i tak trzyma pięknie :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz